Czas na rower

Akcja "Weekend" 
Nasza jeszcze nie pełna ekipa i  54 km na kole. Takie rzeczy razem, pełnia szczęścia i  w ogóle ;)
Teneryfa
To mogłoby być moje miejsce... kiedyś... może ;) Atlantyk ciepły o każdej porze roku, surowe, turystyczne południe i bardziej dzika, mocno zalesiona północ (poza lasami iglastymi mnóstwo liściastych prawie przypominających dżunglę). Jedna wyspa, a zupełnie różne światy. Centralne miejsce to wulkan Teide, który jest najwyższym szczytem na Wyspach Kanaryjskich. Wąskie serpentyny dróg, ostre zakręty i lekki chaos co widać na zdjęciu - my chcemy w lewo :)  Warto wypożyczyć auto na 2 dni i na własną rękę objechać wszystkie wyjątkowe miejsca. Jest co oglądać, zrobiliśmy 450 km. Do tego ponad 20 km na rowerach i prawie 100 km piechotą (!). Dystansu pływania nie zmierzyłem;) Już mogę się pakować i ... lecieć tam ponownie ;)
                    
Krośnice
Coraz liczniejszy skład, dołączają nowe osoby. Tym razem 42 km. Trasa na początku z dość wymagającymi podjazdami i szybkimi zjazdami. Nawet debiutanci dali radę i szczęśliwi dotarli do mety. Pozostały zdjęcia np, na tle pomnika Ryszarda Szurkowskiego oraz sportowe wspomnienia. Tak trzymamy!
Warszawa da się lubić
Hotel wynajęty na Wilanowie, skąd szybko dojeżdżamy do wałów przeciwpowodziowych Wisły. Bardzo łatwa trasa, nie trzeba żadnych map, wystarczą punkty orientacyjne (nie zawsze sama rzeka jest widoczna). Jedziemy jak po sznurku lewym brzegiem rzeki, skąd "na oko" za pomnikiem Syrenki zjeżdżamy do Zamku Królewskiego i Starego Miasta. Zdecydowanie rowerem łatwiej się poruszać niż samochodem, którego nie ma gdzie zostawić ;)
           
Gdynia, Sopot
Kolejne miasta, których na naszym sprzęcie - jeszcze nie objeżdżaliśmy (Gdańsk zaliczyliśmy już wcześniej). Trzeba przyznać, że sieć ścieżek rowerowych w Trójmieście jest opisana genialnie, absolutnie wzorowo. Łącznie z oznaczeniem stromych zjazdów czy podjazdów, których tu nie brakuje. Droga R10 - jeździliśmy nią w innych miejscowościach nad morzem, załatwia wszystkie atrakcyjne miejsca. 
Katowice są inne..
...niż się wydaje. Przestrzeń, lasy, parki ze stawami, piękna przyroda i górki - czasami mocno pod górkę ;). Mimo znajomości terenu w układzie komercyjnym, bardzo miłe zaskoczenie. Sporo kontrastów. Zabetonowane centrum i pusty "rynek", klimatyczna ulica Mariacka. Przepiękny Stary Nikiszowiec - skąd zaczęliśmy i zakończyliśmy wyprawę. Warto usiąść tam w lokalnej kafejce czy bistro. Chwilę nasycić się klimatem i smakami tego zabytkowego przemyślanego architektonicznie / społecznie osiedla.
Rajd po 100 km
Super ekipa, wzajemna motywacja i 108 km na liczniku, jest MOC ;)
Kółeczko z Boszkowa przez Olejnicę do Boszkowa
Piękna trasa wzdłuż jezior Dominickiego, Przemęckiego, Olejnickiego, Górskiego, Breńskiego. W sumie tylko 40 km, a jezior można było jeszcze dołożyć  - przynajmniej dwa kolejne !!! W lesie bliskie spotkanie z sarną, która dosłownie wybiegła nam z zagajnika pod rowery, trochę grząskiego piachu, który nas nie pokonał. Polecamy żółty + niebieski + czarny szlak rowerowy i odradzamy eksperymentowanie ze zjazdami w leśne łączniki, zwłaszcza te, które wyglądają atrakcyjnie, ale nie ma ich na mapie ;)
4 czerwiec 2023 = Rowerowy Wrocław
Kolejna edycja już za nami, uczestników coraz więcej, 53 km na kole ;)
Majówka 2023
Poza tradycyjnymi grillami i imprezami udało nam się zrobić ponad 100 km na naszych rowerkach. Pierwszy dzień wyjazd nad jezioro Otmuchowskie i Nyskie. Dla chętnych: na tą trasę proponuję start na parkingu koło campingów przy jeziorze Otmuchowskim. Stąd okrążamy ten zbiornik, przejeżdżamy przez Otmuchów (naprawdę warto wpaść na zamek i np. zjeść lody w rynku). Później wałami, przez kolejne miejscowości - objazd jeziora Nyskiego. Sporo zjazdów i podjazdów trasa o średnim poziomie trudności. Uwaga: na kolejnych odcinkach tracimy widok na jezioro, ale proponuję by okazjonalnie zjechać w kierunku wody i zobaczyć piękne zatoczki. Później niestety mocno pod górkę - powrót na szlak.
Kolejny dzień to jeziora Pogoria w Dąbrowie Górniczej. Start na parkingu przy Pogoria III, później zgrabna ósemka wokół Pogoria IV. Bardzo ciekawe doświadczenia - na Pogoria III krajobraz Śląski, (  w tle kominy, szyby kopalni, osiedla). Pogoria IV bardziej naturalnie (przystanie dla żaglówek, urwiska piaskowe). Odcinki w bardzo grząskim piachu przez las, większość szutry i oznakowane ścieżki asfaltowe. Mnóstwo ludzi, którzy im bliżej lodziarni i restauracji - mocno nas spowalniali, ale taki jest urok tych miejsc, więc duży PLUS.
Ostatni dzień przypadł trasie wzdłuż Widawy i Odry. Tu już pełen relaks, znamy te miejsca więc bez mapy i gps'u. Ławeczka przy Jazie Opatowickim i super klimat. Majówka była bardzo udana ;)
Malta 
Sama Malta jest dość mała. Wypożyczonym autem w czasie 2 dni przejechaliśmy ~170 km i byliśmy chyba wszędzie (uwaga ruch lewostronny ;)) Warto odwiedzić również wyspy Gozo i Comino. Świeże owoce morza i ryby, generalnie brak ścieżek rowerowych, ale bezpiecznie z pięknymi widokami.
Szybki wyjazd niedzielny
Po sobotniej imprezie wspólny, wiosenny rajd w gronie rodzinnym;)
To już prawie wiosna
A w międzyczasie narty... 

Test 2023, czyli zaczynamy kolejny sezon ;)
Nowy rok przyniósł duuuże wydatki na sprzęt. Opony, łańcuch, tarcze i upgrade z Shimano STX na SRAM GX, niezbędny zdaniem Wojtka, I miał rację. Wszystko nowe, czyste, nasmarowane i wyregulowane na tiptop.  Znów pełna moc  i szansa na takie zdjęcie !!! 
Zakończenie sezonu 2022
Ostatni dzień roku, piękna pogoda, Viola u fryzjera, w perspektywie wizja dobrej zabawy sylwestrowej. Trzeba było... jechać : 31 grudnia ostatnie 20 km ;)
Jesień w niezwykłych kolorach
Kilka zdjęć z jazd jesiennych. Pogoda w tym sezonie jest mega łaskawa!
Jezioro Kunickie
Niedaleko Legnicy, nieduże jeziorko i fajnie przygotowana trasa rowerowa. Warto zaliczyć taki szybki wypad i wieczorem wrócić do domu.
Szurkowski
...gdyby wiedział, że będzie tak inspirował setki rowerzystów... Tej imprezy nie da się odpuścić. Wszystko sprawdzone, tym razem zaliczyliśmy obydwie trasy, bo po pierwszej jeszcze nie czuliśmy niczego w nogach ;) W niedzielę była dogrywka już bez otoczki rajdu i tu już znalazł się czas by zobaczyć np. dom z żelaza...
Lato w pigułce
Lato, zapach zbóż, słońca i wody. W takie dni trudno pozostać w domu, nawet rowery wyrywają się by jechać ;)
Rowerowy Wrocław
Piątek 3 czerwca był Światowym Dniem Roweru. W związku z tym, w niedzielę 5 czerwca, odbyło się Rowerowe Święto we Wrocławiu. Tym razem mniejsza reprezentacja naszej ekipy, bo reszcie nie pozwolił na udział stan zdrowia. Po raz kolejny super przejazd po centrum Wrocławia. Jedyna okazja by mknąć lewym pasem na czerwonym świetle lub jechać wyłączonymi z ruchu buspasami. Później chwila regeneracji w barze nad Odrą. Jak powiedział również w tym roku Darek: "Kto nie był niech żałuje" ;)
XXI rajd w Krośnicach
Tym razem edycja wiosenna .Tradycyjnie nasza ekipa w komplecie. Chciało nam się bardzo jechać, warunki były idealne. Wspaniała organizacja nie tylko rajdu, ale również pikniku. Dodatkową atrakcją było odsłonięcie pomnika ku pamięci Ryszarda Szurkowskiego.  
Pocztówki z 2021
 
Rajd Śladami Szurkowskiego w Krośnicach
Co roku w Krośnicach odbywa się Rajd Śladami Ryszarda Szurkowskiego. Tym razem udało nam się wziąć udział w jego XX edycji. Dwie trasy do wyboru 14 km dla rodzin i 30 km dla bardziej zaawansowanych, więc każdy niezależnie od kondycji może wystartować w tej imprezie. Wyścig zaczyna się przy stacji kolejki wąskotorowej przy ul. Parkowej w Krośnicach. Całość świetnie przygotowana i poprowadzona przez organizatorów, była pyszna grochówka z kotła, tort, muzyka, koło fortuny, występy artystyczne. Na koniec losowanie nagród i tu super niespodzianka: syn Piotrka i Kasi - Tomek z numerem 40 wygrał rower ! Szerokości i szybkości na nowym sprzęcie!  Miło było się spotkać w sobotnie przedpołudnie z tak fajną ekipą. Ja na pewno wrócę tu pojeździć innymi trasami. A w przyszłym roku będziemy ponownie dla P. Ryszarda ! Dodatkowo materiał dziennikarski z imprezy, gdzie również udało nam się wystąpić w roli bohaterów drugiego planu ;)

Rowerowe Opole i okolice
Sobotnie popołudnie było idealne na szybki wypad do Opola. Trasę rozpoczęliśmy w okolicach zoo, blisko wyspy Bolko, gdzie można zostawić samochód na bezpłatnym parkingu. Następnie przez park dojeżdżamy do zoo a stąd jest już blisko do centrum miasta. W samym rynku, można spróbować wypatrzyć w alei gwiazd swojego ulubionego artystę lub zespół. Dojazd w większości ścieżkami rowerowymi. Przy centrum, w okolicach Wieży Piastowskiej znajduje się amfiteatr. Udało się zrobić zdjęcie z przygotowań i prób do festiwalu;) Tu również zjeżdżamy na wały Odry, którymi możemy mknąć z jednej lub drugiej strony rzeki. 
                 
Jeziora Średnie i  Turawa
Godna polecenia, łatwa i bardzo różnorodna trasa wokół jeziora Turawskiego i Średniego. Odległość w zależności od wyobraźni od 25 km do ...? Zaczynamy na dowolnym, bezpłatnym parkingu (my zostawiliśmy auto niedaleko baru Blaszak). Następnie kierujemy się na wał, którym dojeżdżamy do elektrowni wodnej. Tam można zaliczyć extra zjazd (trzeba ominąć kanał spustowy) i oczywiście podjazd. Na tym ostatnim zaliczyłem niezłą wywrotkę ;) Aby uniknąć takich przygód jedziemy normalną drogą, ale uwaga - tracimy przepiękny widok na cały zbiornik. Później trafiamy na czerwony szlak rowerowy, a  końcówka wycieczki np. niebieskim - stąd zmienna liczba kilometrów. Całość świetnie oznakowana i zapewniająca sportowy relaks. W Szczedrzyku koniecznie trzeba wpaść do Miejscowej Klapsznity (kanapki;)). Na białym budynku obok kościoła zobaczycie napis Food zrobiony z rowerem. Hamburgery to specjalność tego bistro / restauracji. Uwaga na porcje - są ogromne ;) 
Małopolska i Bieszczady
W ramach naszych wakacji nie mogło obyć się bez wyjazdu gdzieś w Polskę. Tym razem wybraliśmy:
- Ojcowski Park Krajobrazowy gdzie warto się zmęczyć, 
- Kraków, który trzeba przejechać wzdłuż Wisły, później Rynek, a na kolację pojechać na Kazimierz,
- Rzeszów, Przemyśl - warto zobaczyć te miasta i przejechać ich obrzeżami (Przemyśl to góry :)
- Bieszczady... Pięknie tam... Podjazdy pod górkę, nie mają końca, podobnie jak zjazdy...
  
 
Fuerteventura
Wakacje 2021 na wyspie. Świetnie przygotowane ścieżki rowerowe, ale... takie rzeczy mamy w Polsce, więc wyruszyliśmy w góry, drogami szutrowymi wzdłuż oceanu. Widoki i wrażenia niepowtarzalne. Co ciekawe podczas odpływu np. kraby są zbierane bezpośrednio z plaży przez mieszkańców. Sami bez trudu odnaleźliśmy 2 piękne osobniki.
Wyjazd integracyjny
Kolejne, kultowe i rajdowe spotkanie naszej grupy. Tym razem dołączyli nowi uczestnicy, którzy dzielnie radzili sobie na szybkich szutrach i nie tylko. Stówka też była ;) Kiedy powtarzamy?

2021
No i rozpoczął się nowy rok. Po ostatnich, grudniowych jazdach, styczeń ze względu na chorobę zakończył się okrągłym zerem kilometrów. Na szczęście forma wraca. Po jazdach testowych na krótszych dystansach, pękła jednorazowo pięćdziesiątka. Ufff ... można kręcić, pora na setkę ;)
 
Rowerowy Poznań
Szybki wyjazd rowerowy tym razem do Poznania. Plan wycieczki zakładał start  przy jeziorze Maltańskim, następnie chcieliśmy zobaczyć Ostrów, Cytadelę, objechać Rynek i jezioro Rusałka. Dobrze skomunikowana sieć ścieżek rowerowych umożliwia bardzo swobodny i bezpieczny przejazd przez cały Poznań. W sumie pokonaliśmy około 25 km, przy pięknej pogodzie i świetnych nastrojach. Jedynie nawigacja wprawiała nas kilkukrotnie w zakłopotanie, czego finałem było poprowadzenie nas przez chaszcze pomiędzy podwórkami, ścieżką wyłożoną betonowymi płytkami ;) Jezioro Maltańskie ma bardzo rozbudowaną infrastrukturę do organizacji zawodów. Stare miasto jest przepiękne. Jezioro Rusałka jest już bardziej dzikie, choć przejeżdżaliśmy koło stadionu żużlowego (jest właściwie obok jeziora) w trakcie wyścigów, których odgłos był bardzo wyraźny i nieco zaburzał tą "dzikość" ;)
     
    

Warmia, Mazury i Green velo
Rajd rozpoczął się w Elblągu, przez który przebiega niezwykły kanał. Jest wyposażony w mechanizm transportu statków po trawie, pomiędzy jeziorami położonymi na różnych wysokościach. Mieliśmy okazję popłynąć rejsem z pochylni Buczyniec. Została uruchomiona w 1860 roku i działa do dziś,  napędzana wyłącznie siłą wody, która nakręca na ogromny bęben liny, do których są przymocowane  wózki transportowe. Cud techniki. 
          
Wieczorem przejechaliśmy jeszcze przez Elbląg i po kolacji na Starówce poszliśmy spać.
              
Drugiego dnia naszej wyprawy wystartowaliśmy z  Krynicy Morskiej i dojechaliśmy na rowerach do Piasków, gdzie znajduje się granica z Rosją. Świetnie przygotowana trasa asfaltowa w Krynicy, która później zamienia się w drogę szutrowa prowadzącą pomiędzy Bałtykiem a Zalewem Wiślanym.
        
Tego samego dnia udało nam się jeszcze "wpaść" do Gdańska. Zaliczyliśmy jarmark i najważniejsze obiekty w centrum, przejechaliśmy koło muzeum II wojny światowej, które zwiedzaliśmy w ubiegłym roku.
 Na noc zatrzymaliśmy się we Fromborku. To trochę zapomniane miasto, w którym kilkadziesiąt lat żył, prowadził badania naukowe, tworzył swoje dzieła i zmarł Mikołaj Kopernik. Bazylika, planetarium i cały kompleks robią ogromne wrażenie. Tam też został pochowany Mikołaj Kopernik.
  
    
Trzeci dzień to przejazd do Węgorzewa nad jezioro Mamry i wizyta w Wilczym Szańcu w Kętrzynie. Bardzo chcieliśmy tam trafić. Rozmach budowy, a właściwie małego miasta jest przytłaczający nawet w dzisiejszych czasach. Tu również zmieniła się pogoda i dopadł nas deszcz. 
                         
  
Wieczorem dotarliśmy jeszcze do Giżycka, ale ta część rowerowej przygody ze względu na aurę ... odbywała się w ostrym tempie, co i tak skończyło się przemoczeniem butów, spodenek i mokrymi głowami ;) 
                
Czwarty dzień to trasa wokół jeziora Ukiel, a później na Starym Mieście w Olsztynie. Piękne słońce pozwoliło nacieszyć się i wycieczką i wspaniałym krajobrazem. 
 
        
Jak można podsumować trasy rowerowe na Mazurach: są dość wymagające. Teren jest mocno pofalowany, a niektóre bardo długie podjazdy wręcz mordercze ;) Później chwila ostrych zjazdów by znów walczyć z górą, ale... naprawdę warto było to przeżyć bo widoki są przepiękne, a woda w jeziorach czysta tak, że widać wyraźnie dno i pływające ryby. A byłbym zapomniał - w niektórych miejscach sporo komarów przyspiesza dynamiczny powrót na trasę rowerową ;) Mam nadzieję, że zachęciłem Was do podboju tych terenów:)  My jeszcze tu wrócimy !

Rekordowe 108 km zrobione ;)
W połowie czerwca udało się zrealizować tegoroczny plan, by przejechać 100 km. Trasa została udokumentowana, świetna ekipa motywowała się wzajemnie by osiągnąć ten cel. Na koniec, co widać na zdjęciu -  wszyscy byli zmęczeni, ale uśmiechnięci ;) Przed nami kolejne wyzwania !
Toruń, zamiast Szlaku Fortów - zwiedzanie Starego Miasta
Wyprawa do Torunia, miała temat: "Szlakiem Fortów". Rzeczywiście dobrze rozpoczęliśmy. Zostawiliśmy auto daleko od centrum i ruszyliśmy mocno zmotywowani naszymi rowerami. Mimo mapy, nie obyło się bez wywiadu wśród miejscowych mieszkańców i w końcu dotarliśmy do Fortu X. Naprawdę trudno go było znaleźć, wszystko zarośnięte krzakami, wewnątrz ślady pobytu bezdomnych i mnóstwo śmieci. Zrobiliśmy zdjęcia i pojechaliśmy dalej. Było ciężko, po kilkudniowych ulewach, polnymi drogami, które tonęły w głębokich kałużach. Po kolejnych kilometrach stwierdziliśmy, że zmieniamy plany i jedziemy od razu na Stare Miasto. Atrakcje centrum Torunia to: Rynek Staromiejski , Krzywa Wieża, ruiny Zamku Krzyżackiego, dom Mikołaja Kopernika, warto też podjechać na Rynek Nowomiejski. Przeprawa przez Wisłę i Bulwar Nadwiślański. Koniecznie trzeba znaleźć czas by usiąść przy jednej z wielu kafejek i posiedzieć chłonąc atmosferę tego pięknego miasta. Toruń jest bardzo przyjazny dla rowerzystów. Trochę mało nam było wrażeń, więc na koniec pojechaliśmy jeszcze do Nieszawy, skąd pochodzi moja rodzinka. Stąd można przekroczyć Wisłę przeprawą promową.

Prawie 36,6 ... czyli w normie 
Piątek po ciężkim tygodniu to najfajniejszy dzień. Lekki obiad i wieczorna przejażdżka pomiędzy rzekami Widawą i Odrą. Wpadliśmy po drodze na Zawalną, gdzie są pyszne lody owocowe. Później przystań żeglarska na Odrze i dalej w kierunku Widawy. GPS wskazał 36,3 km. Po powrocie, relaks i dobra muzyka. Przygotowane drinki, smakowały pysznie.
 
Rekord sezonu 2020- 75,6 km ;)
W sobotnie przedpołudnie zapakowaliśmy plecak, wyciągnęliśmy nasze rowery i wyruszyliśmy w kierunku Oławy. Zaplanowana trasa wiodła głównie przez wały nad Widawą i Odrą. Zaliczyliśmy też jedną pomyłkę, w odpowiednim miejscu nie zjechaliśmy ze ścieżki, która nagle się skończyła i musieliśmy zawrócić. Jechało się świetnie, niektóre odcinki dość zatłoczone, na innych nikogo praktycznie nie spotykaliśmy. Mogliśmy obserwować mnóstwo ptaków wszelkiego rodzaju (po drodze jest dużo małych stawów, w których pływały łabędzie, czaple, kaczki). W końcu dotarliśmy do Oławy, gdzie zrobiliśmy sobie piknik. Kanapki, sernik i napoje umilające chwilę odpoczynku, na kocu w cieniu drzew, romantycznie ;)  W drodze powrotnej wizyta w małym sklepie w Kotowicach by uzupełnić płyny. Stąd jest bardzo blisko do wieży obserwacyjnej, do której już wcześniej dojechaliśmy rowerami od strony Ratowic. Tym razem sobie odpuściliśmy.  Lekko zmęczeni, ale zadowoleni po 75,6 km dotarliśmy do domu. 


Kwiecień 2020
Tak też można, krótko, w najbliższej okolicy, rekreacyjnie ;)
Wiosna
Tegoroczna wiosna, nie jest taka jak zawsze. Mimo trudnego dla nas wszystkich czasu, warto zadbać o dobrą formę. Tam gdzie jest mało osób,  można nacieszyć się jazdą rowerową i tak dobrać trasę aby nie narażać siebie i innych na niebezpieczeństwo.
Kolory jesieni
Kolejny wyjazd w Lubuskie, tym razem Łagów. Miejsce ciekawe przyrodniczo, ponieważ mamy połączone trzy jeziora: Łagowskie, Trześniowskie i Ciecz. I tu ważne sprostowanie błędu ze strony facebook:  Lagow.Perla.Ziemi.Lubuskiej, na której zobaczycie więcej informacji o tym miejscu
Jeziora są dwa, przepraszam za pomyłkę ;)
   Dodatkowo do przejechania Rezerwat Przyrody nad jeziorem Trześniowskim i Łagowsko-Sulęciński Park Krajobrazowy. Planowaliśmy tą trasę już na wiosnę, ale dopiero teraz udało się ją zrealizować. Nie mamy czego żałować, bo jesienne pejzaże urzekły nas swoją urodą. Zaczynamy na bardzo dużym parkingu w centrum Łagowa. Wyjeżdżamy z niego drogą w dół jeziora. Intuicyjnie kierujemy się w prawą stronę. Po chwili znajdujemy ścieżkę, która prowadzi nas na szlak po samej lini styku jeziora z lądem. Mnóstwo liści, bardzo wąsko, wystające korzenie i kamienie zmuszają nas do zejścia z rowerów. Część trasy pokonujemy...pieszo ;) Za to widoki, niesamowite. Woda krystalicznie czysta, z pomostów widać dokładnie całe dno. Momentami gubimy drogę ponieważ liście skutecznie zasłoniły jakiekolwiek ślady. Tu znów przydaje się nasz GPS, gdy w lesie z dala od jeziora zaczynamy zastanawiać się gdzie jechać dalej. Niestety mimo wyraźnej niechęci urządzenia wybraliśmy naszym zdaniem świetną drogę by objechać jezioro Ciecz. Gdy dojechaliśmy do poligonu, stało się jasne, dlaczego Mio, nie chciała nas tamtędy poprowadzić ;) Poza naturą warto zobaczyć skansen w Jemiołowie, wiadukt kolejowy i pałac Joanitów w Łagowie  
 
 
Rowerowy Wrocław
Druga połowa października przywitała nas słońcem. Niedzielne przedpołudnie spędziliśmy na wycieczce rowerowej po Wrocławiu i jego okolicach. Z uśmiechem  i dużą przyjemnością 40 km na liczniku ;)
Portocolom Majorka
Mimo napiętego programu na Majorce, musieliśmy tradycyjnie "zaliczyć" wyjazd rowerowy. Po wcześniejszym zdobyciu informacji o sieci dróg, postanowiliśmy wypożyczyć  rowery trekkingowe. Najciekawsza wydała nam się trasa z Portocolom do S'Horta. Przebiega mniej więcej w połowie długości po malowniczych klifach. Widoki są imponujące,  technicznie jest dość łatwa. Oznaczone wzdłuż dróg publicznych ścieżki rowerowe, przechodzą w dobrze utwardzone odcinki szutrowe. Zrobiliśmy jeden spory podjazd, później trochę falowania terenu, ale stabilnie. Następnie przejechaliśmy przez suche, jałowe tereny porośnięte kaktusami. Tu czuliśmy się prawie jak na safari. I w tym trwalibyśmy pewnie, gdyby nie biegające stada owiec, każda z dzwonkiem, prawie jak na tatrzańskich łąkach :)  Końcówka trasy przez miasto, w pobliżu portu jachtowego i kameralnych, małych plaż. Mimo końca września, mieliśmy jeszcze szansę poczuć pełnię lata. Zwłaszcza podczas przerwy w małej kafejce nad brzegiem morza.

 Kołobrzeskie przygody
Rezerwacja hotelu przez internet, wnioski urlopowe i po kilku godzinach jazdy byliśmy w Kołobrzegu. Taki wyjazd nie byłby kompletny, gdyby zabrakło rowerów ;) Co prawda analizując dokładnie prognozę pogody nie zdecydowaliśmy się na zabranie naszego sprzętu, ale mieliśmy potwierdzona możliwość wypożyczenia jednośladów z hotelu. Było zabawnie, bo czekały na nas dwie... damki. Nie zniechęciło to nas, w końcu mieliśmy już za sobą pierwsze doświadczenia z jazdy na podobnym sprzęcie. Rano pobraliśmy rowery i ruszyliśmy w kierunku Rynku w Kołobrzegu. Po jego gruntownym objechaniu, dotarliśmy do portu. Tu zaopatrzeni w świeżo wędzone ryby (w tym płaty rekina) i małą butelkę wina postanowiliśmy urządzić sobie piknik na plaży w okolicach Grzybowa. Świetna zabawa, żal było ruszać się z tego miejsca, tym bardziej, że tego dnia pogoda była naprawdę wyśmienita. Przypadkiem dowiedzieliśmy się, że jest też piękna ścieżka rowerowa prowadząca z Kołobrzegu do Sianożętów i Ustronia. Nie było żadnych wątpliwości, że musimy ją przetestować. Na mapce zobaczycie, że biegnie bardzo blisko linii brzegu. Świetnie przygotowana i bardzo ciekawa. Niestety nie zauważyliśmy, że w telefonie padła bateria i nie mamy dobrze zmapowanej całej trasy. Ale jeszcze tu wrócimy, tym razem na naszych maszynach...
Letnie klimaty jesienią
Szybka wycieczka po okolicach Wrocławia, w dorzeczu Odry.  Kwitnące pola rzepaku, mocne słońce i nasze rowery. Mimo drugiej połowy września czuliśmy się jakby to był początek lata.
Pierwszy raz z Mio ;)
Mój prezent urodzinowy: nawigacja rowerowa Mio 215, zmobilizowała nas do szybkiego wyjazdu w teren, na testy. Po pierwszym uruchomieniu, poza standardowymi funkcjami typu licznik, mapowanie trasy, bezprzewodowe podłączenie czujników, byłem bardzo ciekawy jak działa Funkcja Surprice me. Wybór celu naszej wyprawy był szybki: Twardogóra. Rowery z dachu, kaski na głowy.  Określenie w Mio profilu roweru MTB i długość trasy 30 km (można ją dowolnie zmieniać co 10 km do max 200 km). Nawigacja zaproponowała 3 warianty do wyboru. Wybrałem 28 km, zastanawiając się, czy jest odległość w jedną stronę. Oczywiście tradycyjnie nie czytałem instrukcji. I tu duży plus dla urządzenia, bo wytyczyło piękną pętlę! Drogi leśne, w dużej części mieszanymi szlakami rowerowymi. W jednym miejscu ślad prawie zniknął, ale wskazówki z ekranu nie pozwoliły nawet na chwilę mieć obaw, że się zgubiliśmy. Dość wymagająco kondycyjnie ze względu na pokłady piachu na trasie i dużą liczbę wzniesień. Prezent udany, zabawa fantastyczna i inspiracja do dalszej eksploracji terenu bez czasochłonnego przeszukiwania map,  przeliczania wszystkich parametrów. Technologia w służbie MTB ;) Sprzęt działa perfekcyjnie i jest mega intuicyjny w obsłudze. Dziękuję Violu, trafiłaś w 10-tkę!
Lubiąż i Wołów
Ogromny zespół pocysterski w Lubiążu, który swoją wielkością przewyższa nawet Wawel. Niestety jest w bardzo słabej kondycji. Warto go zwiedzić choćby dla sali balowej, która jest całkowicie wyremontowana i przywrócona do stanu świetności. Tu znajduje się również naprawdę duży parking, na którym można zostawić samochód. Już na rowerach robimy objazdówkę obiektu przez park i wyjeżdżamy w stronę Lubiąża dobrze oznakowanym, niebieskim szlakiem rowerowym, w kierunku Wołowa. Początek trasy drogami asfaltowymi o małym natężeniu ruchu. Kilka fajnych podjazdów, które nagradzają nas szybkimi zjazdami na pełnej prędkości. Później  zjeżdżamy w stronę lasu, na szlak zielony. Niektórymi odcinkami  pokrywa się z żółtym. Po około 25 km jesteśmy w Wołowie. Pamiątkowe zdjęcia i za chwilę trafiamy na asfaltową ścieżkę rowerową położoną szlakiem dawnej kolejki. Jeśli chcecie odpocząć do dyspozycji znajduje się kilka ładnie urządzonych "stacyjek". Ze względu na dobrą nawierzchnie bardzo szybko dojeżdżamy do Lubiąża, skąd wyruszyliśmy na naszą wycieczkę. Na liczniku 42 km. Ładujemy rowery i wpadamy na późny obiad do restauracji Słowianka w Mazurowicach. 

Sława czyli lubuskie jeziora;)
Weekend był bardzo  interesujący. Po wyjeździe do Pragi i zakładów produkcji skody w Mlada Boleslav gdzie mieliśmy okazję zobaczyć na żywo jak produkuje się samochody, musieliśmy trochę pojeździć na naszych rowerach. Wybór padł na Sławę, gdzie byliśmy już wcześniej na plażingu ;) Miejsce niezwykłe. Od strony wschodniej jezioro jest zupełnie dzikie i naturalne. Trasę rozpoczęliśmy na parkingu leśnym w okolicach Lubiatowa, tuż przy ośrodku Sosenka. Jest dobrze oznakowany i zapewnia ładnie utrzymane miejsca do odpoczynku i biwakowania oraz podesty, z których mamy widok na jezioro. Stąd kierujemy się na leśną drogę w lewo, wzdłuż trasy asfaltowej. Po chwili docieramy do miejsca postojowego, przy którym znajdziemy mapkę turystyczną i kilka informacji o regionie. Kierujemy się w górę jeziora, aż do zjazdu na Jozefów. Uwaga: po chwili docieramy do dość słabo oznakowanej drogi leśnej (w prawo), do wieży widokowej Joanna. Stąd rozpościera się widok na całe jezioro i lasy wokół niego. Dlatego warto odnaleźć ten punkt i wejść na wysokość 36 metrów;) Zobaczcie na zdjęciach! Wracamy na chwilę, na szlak i kierujemy się na Rydzyń. Wjeżdżamy w pierwsza możliwą ścieżkę w lewo. Twarda, pozbawiona grząskiego piasku droga poza oznakowanym szlakiem,  wzdłuż linii brzegu. Nie sposób się tutaj zgubić. Docieramy do ośrodka wypoczynkowego Wratislavia gdzie odbywa się coroczny koncert: Las, woda & blues. To klimatyczne miejsce gdzie można na chwilę zatrzymać się, zobaczyć na chodniku lekko już wytarte autografy  gwiazd polskiej sceny bluesowej. Ruszamy dalej, wjazd przez park szlakiem zielonym doprowadza nas do Sławskiej promenady. Bardzo dużo ludzi, nie sposób jechać chodnikiem, więc przejeżdżamy  wzdłuż  zielonych łączek. Jesteśmy w turystycznym centrum Sławy. Za dużo ludzi, barów, barków i trochę byle czego. Nie jest dobrze. Wyjeżdżamy najszybciej jak to możliwe,znajdując pierwszą drogę leśną, po przejechaniu asfaltówki. Brakuje oznaczeń szlaków, ale GPS podpowiada, że jest OK.  Po kilku kilometrach droga się kończy, a przed nami pole... Rowery dają radę mimo świeżo zaoranej ziemi;) Docieramy do drogi asfaltowej i po kolejnych kilometrach zjeżdżamy na drogę leśną, którą wracamy do parkingu. Lato w pigułce...
Polskie morze: z Dziwnowa do Pobierowa
Dwa pierwsze razy: nad Bałtykiem na naszym sprzęcie i  start  w terenie poniżej poziomu morza (-)1m. Takiej mapki jeszcze nie mieliśmy;) Zaczynamy na parkingu niedaleko mostu zwodzonego, na końcu/początku Dziwnowa. Przed nami brzeg zalewu Kamieńskiego, który zasila rzeka Dziwna. Podjeżdżamy pod most, zdjęcie pamiątkowe akurat gdy jest podniesiony. Chwila czasu by nacieszyć się widokiem przepływających łodzi. Później  kierujemy się przez miasteczko w przeciwną stronę od parkingu, czyli wprost na morze. Łatwo odnaleźć promenadę wzdłuż wybrzeża. Tam dość szybko zauważamy oznakowania czerwonego szlaku. Trasa w większości ścieżkami leśnymi, bardzo blisko Bałtyku. Kilkanaście szybkich zjazdów zakończonych  stromymi wjazdami pod górkę. Czasem niespodzianka, gdy na dużej prędkości wpadaliśmy w grząski piasek, ale obyło się bez wywrotek. Za to było wesoło i bardzo przyjemnie;). Piękne widoki z klifu w Dziwnówku, wiele przygotowanych miejsc do wypoczynku i parkowania rowerów. Intuicyjnie, bez żadnej nawigacji, nie sposób się zgubić. Klimat wakacji zupełnie inny niż ten znany z totalnie zatłoczonych o tej porze centrów miasteczek i deptaków, które oczywiście mieliśmy również okazję zobaczyć. Na szlaku mnóstwo rowerzystów, większość na wypożyczonym sprzęcie. To cieszy, bo nie zawsze jest możliwość zabrania własnych rowerów. Na koniec świeżo grillowana ryba w restauracji Plaża Club w Dziwnowie. To jedno z niewielu miejsc nad morzem, gdzie nie ma frytek. Zamiast nich dostaniesz pieczone kawałki pysznej cukinii. Zmęczeni, nakarmieni, szum morza, śpiew mew, delikatne promienie wieczornego słońca. Chwilo trwaj ! Niestety musimy wracać. Rowery na dach, przed nami prawie 500 km do domu. Warto było!
 
 

Rajd wokół Jeziora Miedwie
Tym razem wycieczka na Pomorze, gdzie znaleźliśmy dość trudną w pierwszym etapie trasę MTB. Start w miejscowości Żelewo, skąd udajemy się w górę linii brzegowej jeziora, jadąc hmm...po świeżo zaoranej drodze polnej ;). Następnie las, którym dojechaliśmy po pokonaniu kilku powalonych drzew i przeprawie nad głębokim rowem, do jednostki wojskowej. Stamtąd drogą betonową do najbliższej wsi. Intuicyjnie trzymamy się dróg polnych i leśnych nie tracąc z pola widzenia jeziora. Dojeżdżamy do Morzyczyna, gdzie mamy piękną promenadę i przystań dla jachtów.  To najwyższy na mapie punkt. Krótka przerwa na lody i ruszamy dalej kierując się teraz już w dół po prawej stronie jeziora, w możliwie najbliższej odległości od brzegu. Dużym ułatwieniem w nawigacji okazały się pozostałości oznakowań po ostatnim rajdzie MTB. Miejscami gdyby nie te wskazówki ciężko byłoby się zdecydować na wjechanie w naprawdę dzikie obszary ;) Końcówka rajdu już lżej drogami betonowymi, szutrowymi i na szczęście bez grząskiego piasku, w którym tonęły nasze koła na wcześniejszych odcinkach. Na liczniku trochę ponad 55 km. Później nocleg w SPA Akacjowy Dwór, w Trzebiatowie, dokąd wróciliśmy dość zmęczeni, ale szczęśliwi;)
 
Calafell
Znakomity relaks nad morzem śródziemnym, w okolicach Barcelony. Rowery miejskie z wypożyczalni. Co ciekawe obsługa nie wymaga żadnego dokumentu. Przychodzisz, chwila pogawędki, uśmiechy na twarzach i wyjeżdżasz rowerem. Płacisz kilka euro dopiero gdy zwracasz sprzęt. Jak widać tak też można. Szef wypożyczalni namówił nas potem na zakup stroju rowerowego w barwach Calafell. Pewnie w kolejnych materiałach będą widoczne hiszpańskie akcenty;). Trasa ponad 20 km, z przerwą na zimne napoje regeneracyjne...
Nasze okolice 
Niedziela, piękna pogoda i rower. Po śniadaniu spokojny wyjazd po najbliższej okolicy. Atrakcje: Pałac Sybilli w Szczodrem, stawy hodowlane w Bielawie i piękne lasy w pobliżu Rakowa.
Załęczański Park Narodowy - dolina Warty
Okolice Wielunia, Załęczański Park, który znajduje się w dolinie bardzo mocno zakręconego nurtu Warty. Rozpoczynamy na parkingu Ośrodka ZHP Nadwarciański Gród. Dojazd do tego miejsca jest bardzo dobrze oznakowany. Trzymamy się żółtego szlaku rowerowego, który o tej porze roku na odcinkach leśnych jest bardzo zapiaszczony. Drobne ziarenka w wielu miejscach występują w takich ilościach, że koła roweru "topią się" uniemożliwiając jazdę. Prędkość spada  do zera, a rower jest nie tyle wyprowadzany co raczej wynoszony. Jak to zwykle bywa pejzaże rekompensują te drobne niedogodności ;)
Jura Krakowsko-Częstochowska: Bobolice, Mirów
Malownicza trasa z Lgoty Murowanej przez Kroczyce do Zamku w Bobolicach i Mirowie. Trzymamy się czerwonego szlaku rowerowego, który w drodze powrotnej krzyżował się z krótkimi odcinkami niebieskiej trasy pieszej. Niezwykłe widoki i strome podjazdy. Godna polecenia ;) Link do historii zamku w Bobolicach: 
Nasz weekend : Niemcza-Ząbkowice Śląskie i Wrocławskie Święto Rowerowe ;)
Zaczęło się w sobotę od wyjazdu na warsztaty florystyczne w Arboretum, w Wojsławicach. Stąd szybki zjazd  rowerem do Niemczy, wizyta na urokliwym rynku i naprzód w kierunku miejscowości Przerzeczyn Zdrój i później Ligota Mała. Dość trudna w nawigacji trasa początkowo ścieżką przyrodniczą, ale później leśnym szlakiem niebieskim i zielonym. Ten ostatni bardzo ciężki do przejechania, z kilkoma mega stromymi podejściami w lesie, których nie sposób było pokonać na rowerze. Za to panorama na samym szczycie była nagrodą za ten wysiłek. Później już łatwiej - drogami utwardzonymi do Ząbkowic Śląskich gdzie warto zobaczyć rynek, ale przede wszystkim Krzywą Wieżę (poniżej link z jej opisem, ale przez niego dotrzecie do innych atrakcji tego miasta)
Jest naprawdę mocno pochylona (2,14m od pionu), choć wygląda na to, że ma się z tym całkiem dobrze ;). Powrót przez Bobolice, Kobylą Głowę i Ciepłowody. Niestety tam złapała mnie konkretna ulewa, choć prognozowane opady miały być dużo niższe. Końcówka w strudze deszczu i przemoczonym stroju do samego wejścia do Arboretum;)
 
Niedziela przywitała nas pięknym słońcem. O godz. 11 rozpoczęliśmy Wrocławskie Święto Rowerowe w Rynku na Psim Polu, skąd kolumną wyruszyliśmy na Plac Nowy Targ.  O 12:20 około 3 tys. rowerzystów z tego miejsca wyjechało na trasę przez centrum Wrocławia.  To jedyna okazja by mknąć na rowerze lewym pasem, przejeżdżając kolejne skrzyżowania na czerwonych światłach. Jak powiedział nasz kolega Darek: "Kto nie był - niech żałuje". Peleton przejechał pętlę: Plac Strzegomski - Plac Grunwaldzki i zakończył rajd na Wyspie Słodowej. Napoje chłodzące i miła pogawędka na ławeczce złagodziły lekko upał. Nasz dzień rowerowy jeszcze się nie skończył, więc ruszyliśmy dalej. W sumie przejechaliśmy prawie 47 km;) Weekend zakończyliśmy wynikiem 98 km.
 
 

Kórnik, Wielkopolska
Kórnik to piękna miejscowość znana chyba najbardziej z zamku, który jest z jednej strony otoczony jeziorem Kórnickim, z drugiej zadbanym arboretum.
Dla ciekawych historii podaję link: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_w_K%C3%B3rniku.
Auto chyba najłatwiej zaparkować przy Urzędzie miasta. Przynajmniej w sobotę nie było z tym żadnego problemu Z parkingu jedziemy w przeciwną stronę niż do zamku. Najlepiej przejechać przez centrum miasteczka i za Biedronką skręcić w lewo na ścieżkę zdrowia. Wjeżdżamy w las. Z lewej strony mamy przepiękny widok na jezioro i całe miasto wraz z zamkiem. Następnie po wyjechaniu z lasu kontynuujemy podróż drogą asfaltową. Ruch jest dość mały więc jedziemy całkowicie bezpiecznie.  Z lewej strony kończy się jezioro Kórnickie, następnie Bnińskie. Kierunek Biernatki, Jeziory Wielkie, gdzie wybieramy trasę na miejscowość Winna. Zjeżdżamy z asfaltu, jedziemy drogami polnymi i krótkimi odcinkami bocznych dróg. W Koszutach znów zwrot na Gądki. Tam mała zmyłka. Przejeżdżamy pod S11 i z ronda wjeżdżamy na ledwo widoczną wąską ścieżkę, która ciągnie się przez jakiś kilometr wzdłuż trasy ekspresowej. Później odbijemy z niej na drugą stronę S11. Wzdłuż torów szukamy przejazdu kolejowego, by po małym odcinku asfaltowym wjechać w las - kierunek Leśnictwo Drapałka. Po drodze warto zatrzymać się w miejscu postojowym przy pomniku pamięci ofiar okresu stalinowskiego. Leśną drogą wracamy do Kórnika. W samej miejscowości znajduje się nowoczesna ścieżka rowerowa im. Wisławy Szymborskiej, noblistki z 1996 roku. Znajdziecie tam ławeczkę z kotem i wykonaną z brązu postacią Pani Wisławy. W dłoni trzyma kartkę z tytułem wiersza "Kot w pustym mieszkaniu". Warto przejechać całą ścieżkę, znajdziecie na niej mnóstwo atrakcji i kilka pięknych punktów z panoramą na jeziora. Później koniecznie Zamek w Kórniku, a na koniec tej 50 km trasy pyszne lody w kawiarni przy Urzędzie Miasta.
 

Rydzyna, jezioro Łoniewskie, Leszno
Rydzyna to niewielkie miasteczko niedaleko Leszna. Znajduje się tutaj największy w Wielkopolsce zamek. Dla ciekawych historii - link https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_w_Rydzynie
Wycieczkę rozpoczynamy na rynku, w centrum małej Rydzyny. Odpinamy rowery i udajemy się w kierunku zamku. Warto objechać park ze stawem i fosą (na jego końcu znajduje się mały domek). Mostkiem przy wejściu głównym wyjeżdżamy z kompleksu zamkowego (obok budynku szkoły). Docieramy drogą szutrową do Dąbcza,  z lewej strony widzimy zalew, do którego dotrzemy z innej strony w drodze powrotnej. Jedziemy przez Nową wieś, Kąkolewo by dotrzeć do miejscowości Osieczna. Naszym celem jest jezioro Łoniewskie. Tam znajdziemy miejsce na chwilę odpoczynku  i podziwianie pięknego krajobrazu. Następnie zgodnie z drogowskazami, wyjeżdżamy z Osieczna w kierunku Leszna. Po prawej stronie znajduje się prywatne muzeum wiatraków. Można tam zajrzeć by z bliska zobaczyć dobrze zachowane i ciekawe obiekty. Jedziemy cały czas ścieżkami rowerowymi pomiędzy lasem, a drogą samochodową. Docieramy do Leszna. Tu mała zmiana trasy - krótki odcinek, jakim planowaliśmy jechać jest remontowany, co zmusza nas do jazdy wzdłuż przelotowej ulicy, przez centrum miasta. Zaczyna padać deszcz, więc chowamy się przed nim w McDonalds ;) Po smacznym zestawie i małej chwili pogoda poprawia się, ruszamy dalej w kierunku Rydzyny. Zjeżdżamy nad zalew, który na początku widzieliśmy z daleka. Piękne miejsce ładnie zagospodarowane, ze stacją serwisu rowerowego, placem zabaw dla dzieci. Stąd już tylko chwila do rynku, gdzie zostawiliśmy auto. Dystans 40 km, trasa bardzo łatwa,  w większości asfaltowymi ścieżkami rowerowymi.
 

Kobyla Góra - Wielkopolski szlak rowerowy
Zaczynamy od parkingu w Kobylej Górze przy zalewie. Następnie rowerem zjeżdżamy do centrum miejscowości przy Urzędzie Gminy. Tam znajdują się drogowskazy ścieżek rowerowych. Wybrałem żółty, który przebiega wąską, spokojną drogą asfaltową lekko pod górkę. Następnie w miejscowości Ignaców skręcamy w prawo, w dół, a następnie w las na czarny szlak w kierunku Marcinków. Później obieramy czerwony, którym dojeżdżamy  do miejscowości Pisarzowice. Warto zjechać na moment z drogi, by obejrzeć ruiny starego kościoła ewangelickiego z 1902 roku. Akurat szczęście nam dopisało i spotkaliśmy się z jego nowym właścicielem, Panem Wolskim, który opowiedział kilka ciekawych historii i oprowadził nas po obiekcie. Stamtąd trzymamy się nadal czerwonego szlaku, wzdłuż różnych stawów hodowlanych. Wjeżdżamy do Rybina i już asfaltem do Myślniewa.  Zielonym dostaniemy się do Kobylej Góry. Jeśli jedziecie rowerem górskim warto wjechać do lasu i objechać cały zalew.  Później można coś zjeść w Drewnianej Chałupie, ciesząc się jeszcze widokiem pięknej plaży.Trasa 35 km, asfalt, szutry, drogi leśne. Trochę nietrudnych podjazdów, ale za to zjazdy w lesie, bezcenne ;)

Łęknica  - Bad Muskau
Tym razem lubuskie, na pograniczu z Niemcami. Start w Łęknicy przy OKSiR. Tam wjeżdżamy na ścieżkę rowerową zostawiając w tyle Nysę Łużycką.  Naszym celem jest Geościeżka (kierunek obwodnica, ul. Leśna). Przejeżdżamy tunelem pod obwodnicą i wjeżdżamy na żółty szlak rowerowy. Pozostaniemy na nim aż do jego końca. Jesteśmy na terenie kopalni Babina, w której od 1921 do 1973 roku wydobywano węgiel brunatny. Teraz jest tam przygotowana malownicza trasa, która prowadzi tuż obok różnokolorowych jeziorek, źródeł, a później przy wieży widokowej. Kolory wody biorą się z wysokiej zawartości metali i różnych związków chemicznych. W żadnym zbiorniku nie można pływać. Po wyjechaniu z terenu kopalni, przejeżdżamy przez drogę asfaltową i znajdujemy się w miejscowości Nowe Czaple. Później szlakiem dawnej kolei, po której praktycznie zostały tylko lekko zniszczone małe stacyjki. Czerwonym szlakiem dojeżdżamy do skrzyżowania z miejscowością Kamienica (skręt ze ścieżki szutrowej w lewo - na drogę asfaltową). Tu "łapiemy" niebieski szlak. Dojeżdżamy nim do mostu na Nysie Łużyckiej i przejeżdżamy przez granicę, za którą skręcamy w lewo na asfaltową ścieżkę rowerową. Trzymamy się cały czas koryta rzeki. Trasa zielona doprowadzi nas do miejscowości Bad Muskau. Warto zajrzeć tam na zamek - wystarczy tylko z głównej drogi zjechać w kierunku parku, w którym położony jest ten przepiękny obiekt. Później przez park mkniemy  w kierunku Nysy Łużyckiej i wjeżdżamy do Polski przez most przy targowisku. Trzymamy się cały czas ścieżki rowerowej w kierunku na prawo. Za chwilę dojeżdżamy do  Ośrodka Sportu i Rekreacji skąd wyruszyliśmy. Warto jeszcze skręcić w prawo na dawny, niebieski  most kolejowy,  który został zrekonstruowany i udostępniony jako trasa pieszo-rowerowa. Całość 38 km.
 

Ruda Milicka - mała pętla

Rozpoczęcie trasy na parkingu rowerowym tuż przed Rudą Milicką. Później jazda szlakiem byłej kolejki wąskotorowej by na jej końcu wjechać na zieloną ścieżkę dydaktyczną. Następnie kierujemy się na niebieski szlak rowerowy. Wokół stawy, mokradła i dopływy wody zasilającej akweny. W lasach niespodzianką są czynne jazy wodne, które warto zobaczyć i chwilkę nacieszyć się klimatem. Całość poniżej 30 km, momentami szutrowej, piaszczystej i asfaltowej nawierzchni. Bardzo krótkie odcinki podmokłego błota. Komarów na razie brak, choć jeden osobnik podczas postoju leniwie oblatywał rejon;) Uśmiech zadowolenia po zakończeniu tej łatwej trasy gwarantowany !

200 km
Pogoda sprzyja więc pierwsze 200 km, w coraz mniejszym błocie jest na liczniku ;)

Sezon 2019 otwarty
Styczeń nie dopisał pogodowo, więc przygotowany rower, po świeżutkim przeglądzie stał w garażu. W tym czasie  pracował sprzęt narciarski. W górach śniegu nie brakuje, więc można było cieszyć się tym rodzajem aktywności. Na szczęście 2 lutego od samego rano świeciło słońce.  Nie było wyboru, tęsknota za dwoma kółkami, została zaspokojona ;) Trzeba będzie tylko dokładnie wyczyścić sprzęt z błota, ale to sama przyjemność !


Dolina Baryczy na inny sposób: Rezerwat Wzgórze Joanny
Kolejny wyjazd przygotowany przez Wojtka i Magdę i tradycyjnie ciężka trasa, na której Janusze MTB mieli poważne problemy z kondycją ;) Największą atrakcją  było spotkanie ze stadem dzikich koni, które mieszkają pośrodku lasu. 

Dolina Baryczy, Rezerwat Przyrody Wydymacz
Dolina Baryczy, która wchodzi w  obszar chronionych terenów Natura 2000,  tym razem odkrywana w woj. wielkopolskim, powiecie Ostrowskim. Samochodem dojeżdżamy do Antonina i parkujemy przy ośrodku wypoczynkowym. Stąd ruszamy ścieżką rowerową w kierunku Ostrowa. Po przejechaniu kilkuset metrów skręcamy w lewo na szlak, przy którym znajduje się drewniany dworek myśliwski Radziwiłłów. Na początek omijamy go i wjeżdżamy na zieloną i niebieską trasę rowerową. Jedziemy lasem, na pierwszym skrzyżowaniu skręcamy w lewo. Mijamy kolejne stawy, droga miejscami jest mocno piaszczysta. Kierujemy się na miejscowość Dębnica a następnie Trzmieliny i Janków Przygodzki. Tam skręcamy w lewo i dojeżdżamy do rynku w Ostrowie Wielkopolskim. Droga powrotna nieco krótsza, ściśle wg. niebieskiej trasy rowerowej, która jest bardzo dobrze oznakowana. Całość 50 km trasy bardzo komfortowo i bezpiecznie, po wyznaczonych ścieżkach rowerowych. Na koniec warto zatrzymać się i wejść do drewnianego pałacu, w którym odbywają się między innymi koncerty Chopinowskie.  
Stara Morawa, Kletno, Śnieżnicki Park Krajobrazowy 
Propozycja dość trudnej trasy, zboczami Śnieżnika. Rozpoczynamy w Starej Morawie obok zalewu. Można tam zostawić samochód i spokojnie przygotować się do startu. Następnie ruszamy w kierunku południowym, pod górę drogą asfaltową, tak aby Hotel Morawa był widoczny z prawej strony. Wjeżdżamy ponownie do Starej Morawy, a później do Starej Kamienicy. Po lewej stronie możemy zobaczyć znany Ośrodek Narciarski. Wieś jest dość długa, ale urokliwa.  Wąska asfaltówka przecina strumień raz z jednej, za chwilę z drugiej strony. Dojeżdżamy w końcu do drewnianego mostu (będzie po lewej stronie). Przy nim znajdują się drogowskazy turystyczne i mapa. Skręcamy w lewo na drogę szutrową, w kierunku lasu. Trzymamy się trasy trasy rowerowej nr. 7. Teraz zaczyna się naprawdę ostry, bardzo długi podjazd pod górę. Puls rośnie wprost proporcjonalnie do kolejnych, pokonywanych metrów. Niestety tempo drastycznie spada. Na pierwszym leśnym  skrzyżowaniu skręt w prawo. Jedziemy w kierunku Kletna, cały czas szutrowymi i leśnymi drogami. Po około 10 km podjazdu osiągamy szczyt nie tylko górski, ale przyznam, że ja osiągnąłem również max moich możliwości kondycyjnych ;) Widoki są przepiękne, warto zatrzymać się i nacieszyć wzrok wspaniałą panoramą masywu Śnieżnika. Od tego miejsca jest już dużo lżej, lecimy z górki aż do skrzyżowania szlaków: czarnego i niebieskiego. Odbijamy w lewo na czarny, następnie dojeżdżamy do  ścieżki na Śnieżnik. Tam skręcamy znów w prawo i dojeżdżamy do drogi asfaltowej, którą w lewo możemy dojechać do Jaskini Niedźwiedziej lub w prawo dostaniemy się do Kletna. Z dużą prędkością lecimy w dół drogą asfaltową, osiągamy Starą Morawę. Jeszcze tylko skręt w lewo i dojeżdżamy do zalewu, skąd wyruszyliśmy około 3 godzin wcześniej. Ledwie 21 km, chociaż mi wydawało się na podjazdach, że to było dłużej ;)
 
Rezerwat przyrody Góra Choina, Zagórze Śląskie
Samochodem dojeżdżamy do Zagórza Śląskiego. Na parkingu, z którego można dojść w czasie kilkunastu minut do zamku Grodno (polecam bo widok z wieży jest bezcenny), znajdziecie mapę wszystkich dostępnych tras rowerowych. Ja wybrałem odcinki asfaltowe wokół zbiornika na Bystrzycy. Wbrew pozorom nie jest to szczególnie wymagający szlak. Poza stromym podjazdem w drodze powrotnej (od podstawy do szczytu tamy, jedziemy zupełnie komfortowo. 
 

Rezerwat przyrody Dolina Baryczy
Początek trasy Ruda Milicka, następnie wzdłuż stawów do Nowego Zamku. Później zjazd na niebieski szlak, który okazał się sporym wyzwaniem. Grząsko, chwilami ledwo zauważalne oznakowania i zarośnięte pokrzywami ścieżki. W zamian za ten trud przejazdy przez leśne jazy i śluzy. Dla miłośników ptaków - niezwykłe skupiska wielu gatunków. Tras rowerowych jest tam mnóstwo, więc można dobrać sobie lżejszą wersję ;). Co kilka kilometrów umieszczone są mapy i miejsca postojowe, z których mogą korzystać np. rodziny z dziećmi. Koniec spokojnymi drogami asfaltowymi i szutrowymi. Mieszkańcy bardzo życzliwi, dzień dobry i miły uśmiech to standard w tych rejonach. To była niezwykła wyprawa. Z przyjemnością tu wrócę. 
 


Wieża widokowa w Kotowicach i Ratowice:
Propozycja wycieczki na  wieżę widokową w Kotowicach. Stamtąd już tylko kilka kilometrów do Ratowic, gdzie znajduje się śluza i tama.  Widoki niepowtarzalne, trasa bardzo łatwa.

Oborniki Śląskie:
Świetna ekipa, zmienna pogoda i prawie 50 km w kołach. Chce się żyć ;)


Gdy dwóch facetów chce pogadać...  
35,61 km to trochę za mało by ojciec i syn pogadali o wszystkim ;)

Leśne drogi w okolicach Zawonii
Wycieczka w formie rowerowych podchodów (26,8 km) zorganizowana przy udziale menadżera Niezłego Młyna. Polecam to miejsce ;) 
 


Niedzielny wyjazd w ulubione miejsca
Zamiast kanapy - rower i wiatr we włosach. Trasa wzdłuż Widawy i Odry prawie 60 km.
 Puszcza Przemkowska
Miejsce wycieczki: Puszcza Przemkowska, grupa 11 osób, trasa około 70 km. Pędziliśmy drogami leśnymi, piaszczystymi, szutrowymi. Pojawiały się  krótkie odcinki asfaltowe przez spokojne wsie.
 

Pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia 2017

Sztuczne jezioro w Mietkowie
powstało w 1987 roku jako zbiornik retencyjny na rzece Bystrzycy. Ma powierzchnię ponad 900 ha. Znane jako miejsce, w którym można pływać, wędkować i żeglować. To również świetna okolica do rajdów rowerowych, podczas których natura jest na wyciągnięcie dłoni. Trasa przebiega wokół zalewu, jest zupełnie intuicyjna i bardzo łatwa do przejechania. Można ją zmodyfikować o dodanie przejazdów przez sąsiednie miejscowości .

Ślęża wjazd od strony przełęczy Tąpadła:
 

Lanzarotte:

Wycieczka z Sułowa do Milicza:


Jest moc ;)

Wokół Ślęży:

Oleśnica: 

Okolice Kamieńca Wrocławskiego, dojazd wzdłuż Odry nad Bajkał:


Śluza łącząca drogę rowerową z Trestna z jazem Opatowickim w trakcie remontu: 

Droga nad Bajkał od okolic ul. Magellana przez Strachocin i Łany:

Zdjęcia z  rajdu wzdłuż niedokończonych jeszcze wałów na Widawie (Psie Pole):

Bajkał i Odra od strony Biskupina, Opatowic i Terespola:

Odra i Widawa 2 maja 2017:

Bornholm
Bornholm to wspaniała, duńska wyspa na Bałtyku. Ma powierzchnię 588 km2. Najdalej położone punkty wyspy są oddalone od siebie z północy na południe o 40 km, a ze wschodu na zachód o 30 km. Ze Świnoujścia dzieli nas odległość około 100 km, którą wraz z rowerami, najlepiej pokonać promem. To raj dla miłośników dwóch kółek. Świetnie oznakowane ścieżki i duże parkingi rowerowe. Co warto zobaczyć? Poza pięknym i zróżnicowanym krajobrazem  polecam ruiny zamku Hammershus. Stąd rozpościera się widok na klify i z drugiej strony na jeden z największych duńskich kompleksów leśnych Almindingen.  Koniecznie trzeba spróbować świeżych, jeszcze ciepłych ryb z licznych wędzarni. Szczególnie regionalne danie Sol over Gudhjem: śledź z surowym żółtkiem jajka, podany na razowym chlebie z masłem, rzodkiewką i szczypiorkiem. Pyszności ;)  Zdjęcia są archiwalne, ale wspomnienia nadal żywe ! Znakomity pomysł na rowerowe wakacje, w pięknym i pełnym uroku zakątku Europy.