Bajka o królu Akurat


Za siedmioma górami, za pięcioma lasami w państwie Obfitość, żył sobie król Akurat. Jego ojciec Wymagaj wyjechał  by rządzić egzotycznym, niedawno zdobytym krajem. Zostawił całe swoje królestwo w rękach młodego syna. Kraina, w której toczy się ta historia obfitowała we wszelkie bogactwa. W lasach nie brakowało grzybów, jagód, a dzikie zwierzęta można było spotkać na każdym kroku. Rzeki pełne były pięknych ryb, a żyzna ziemia wydawała obfite plony. Wymagaj zabezpieczył państwo przed swoim wyjazdem. W piwnicach zamku królewskiego pozostawił po sobie beczki trunków leczniczych, skrzynie pełne klejnotów. W spichlerzach zgromadzono pokaźne zapasy żywności, a w pracowniach znajdowały się całe bele importowanych atłasów, jedwabiów i innych ekskluzywnych na owe czasy produktów.
Wymagaj był surowym ale sprawiedliwym władcą. Zbierał konsekwentnie podatki, jednak gdy kogoś spotkało nieszczęście jego namiestnicy organizowali niezbędną pomoc.  Król  miał  wiernych i zdyscyplinowanych poddanych. Musieli   budować drogi, mury obronne, spichlerze. Co więcej organizował dla nich wyczerpujące ćwiczenia wojskowe, z dala od rodzin, w trudnych leśnych ostępach. Dzięki temu Państwo było bezpieczne i dostatnie. Nikt z sąsiadów nie ośmieliłby się ich zaatakować.
Wymagaj zaraz po narodzinach syna wynajął wróżkę, by sporządziła jego portret psychologiczny. To ona przepowiedziała, że prawdopodobnie młody potomek będzie miał inklinacje by się dopasować, wtopić w otoczenie. Stąd  imię Akurat  jakie nadali mu rodzice. Teraz, dorosły, młody i jak sam o sobie sądził pełen wigoru wiedział, że przyszedł jego czas. Chciał by poddani darzyli go takim samym szacunkiem jak jego ojca. Zależało mu na tym by  Wymagaj,  najszybciej jak to możliwe, usłyszał jakim cieszy się uznaniem swojego narodu. Działał szybko i z fantazją. A to wydał nakaz by każdemu mieszkańcowi kraju wypłacić z kasy królewskiej po jednym, złotym dukacie, a to żeby im zrefundować wyjazd na urlop. Przy tym hojnie udostępniał im swoje powozy, konie a nawet muły dworskie, jeśli ktoś miał ochotę sobie trochę nimi poorać. Uwielbiał gdy jego poddani komponowali na jego cześć  utwory muzyczne, poeci pisali piękne hymny. Najlepszą okazją by zachwycić się twórczością artystyczną na jego cześć, były licznie organizowane festyny. Akurat zawsze starał się by wszyscy dobrze się bawili.  Nie szczędził wydatków na wina, mięsiwa i pasztety z dzików. Wkrótce wszyscy poddani mieli o nim dobre zdanie. Deklarowali, że zrobiliby dla niego wszystko, a nawet jeszcze więcej. Ośmielony tym król Akurat pragnął jeszcze większej chwały. Wydał dekret znoszący obowiązek  płacenia podatków i danin. Odwołał też wszelkie inne obowiązki poddanych wobec państwa. Radość obywateli  cieszyła serce młodego króla. Tak mu się to wszystko akurat sprawdzało i udawało, że wcześniej gdy obejmował królestwo nawet o tym nie śnił.
Wszystko trwałoby tak pięknie, pewnie do dziś, gdyby nie fakt, że pewnego dnia na kraj młodego króla najechał sąsiad Zuchwałek.  Mieszkańcy Obfitości po wielomiesięcznym melanżu nawet nie zauważyli gdy zajmował ich terytorium. Król Akurat pił właśnie dzban miodu gdy się o tym dowiedział. Wpadł w wielką złość. Jak Zuchwałek mógł sobie pozwolić na taki bezczelny atak? Postanowił zmobilizować wszystkie swoje wojska i poprowadzić zwycięską bitwę.  Nikt jednak nie był gotowy by wsiąść na konia, a później choć przez chwilę się na nim utrzymać. Zresztą tych koni raczej... brakowało na zamku. Rozkazał by trąbiarze zadęli w rogi na alarm. Jednak nawet oni zapomnieli jak się to robi, gdyż ostatnio grali tylko na fujarkach. Akurat wiedział, że rozleniwieni poddani, mimo deklaracji miłości do wodza, nie będą w stanie dzierżyć pewnie mieczy, strzelać celnie z łuków, nie wspominając o obsłudze kulomiotów, czy innych zaawansowanych technicznie maszyn wojennych.  Jedynym wyjściem było skorzystanie z najemników i płatnych morderców. Jednak jego kasa była zupełnie pusta. Tak więc nikt nie chciał udzielić mu jakiejkolwiek pomocy ani militarnej ani finansowo-kredytowej. Zuchwałek szybko i bez żadnych problemów zdobył Obfitość. W nagrodę za tak łatwą zdobycz, brak oporu ze strony poprzedniego władcy zaproponował młodemu królowi kawałek pola. Stała na nim rozpadającą się wiejska chata. Straszyła szczelinami w belkach, ale to akurat mogło być czymś w rodzaju klimatyzacji i wielce ucieszyło  pokonanego króla. Również stara koza zaparkowana przy płocie, wydawało się że jeszcze trochę posłuży. Akurat bardzo był rad z takiej hojności. Pomyślał, że właśnie jemu, zawsze jak kotu udaje się spaść na cztery nogi. Później zaś westchnął, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.  Niestety akurat jego dawni poddani szybko o nim zapomnieli, a Zuchwałek rozpoczął odbudowywanie zrujnowanej Obfitości... ku wielkiej i szczerej radości jej mieszkańców.